Z inicjatywy uczniów klasy V: Magdaleny Moś, Marty Pasieta i Klaudii Kulpa, którzy pracowali nad projektem pt. Pokażcie nam swoją małą Alma Mater, odbył się wywiad z panią Bogusławą Jagodzińską, obecną burmistrz Miasta i Gminy Wyrzysk, a kiedyś uczennicą Szkoły Podstawowej w Falmierowie.
1.Wiemy,że jest Pani absolwentką Szkoły Podstawowej w Falmierowie. Kto był dyrektorem, gdy Pani chodziła do naszej szkoły. Czy pamięta Pani swojego wychowawcę i nauczycieli?
Szkołę Podstawową w Falmierowie ukończyłam w roku 1984. Chodziłam wówczas do szkoły podstawowej ośmioklasowej, którą dziś, po wielu latach, reaktywuje nowa ustawa o systemie oświaty. Moją pierwszą wychowawczynią w klasach I-III była pani Franciszka Wachowska, która jednocześnie była kierowniczką filii w Gromadnie (w tej wsi mieszkałam do czasów studiów). Kiedy zaś zdałam do klasy IV, uczęszczać zaczęłam do szkoły macierzystej znajdującej się w Falmierowie. Do klasy VI moją wychowawczynią była pani Ludmiła Kwiatkowska – nauczycielka języka polskiego, a w klasach VII -VIII – pan Tadeusz Chojcan, któremu zawdzięczam to, że namówił mnie do kontynuowania nauki w Liceum Ogólnokształcącym w Łobżenicy. To właśnie on uświadomił mi, że skończenie ogólniaka daje szersze perspektywy i czas na podjęcie właściwego wyboru studiów i przyszłego zawodu. Dyrektorem Szkoły Podstawowej w Falmierowie był wówczas Tadeusz Ostręga – uczył nas muzyki i może dzięki jego pasji i wszczepieniu w nas bakcyla muzykowania, śpiewałam i grałam na gitarze.
2.Jaką była Pani uczennicą?
Odkąd pamiętam, książki były ze mną, a od kiedy dostałam pierwszy elementarz, stały się moją pasją. Lubiłam się uczyć, odkrywać nowe, nieznane mi obszary świata i wiedzy. To wiązało się z tym, że miałam bardzo dobre stopnie i od czwartej klasy otrzymywałam świadectwa z wyróżnieniem. Do dziś cenię sobie zdobywanie wiedzy, bo jedynie ona daje człowiekowi możliwości samorealizacji i jest jedynym skarbem, którego nikt mu nigdy nie ukradnie.
3.Czy chętnie uczestniczyła Pani w konkursach szkolnych?
Bardzo chętnie! Konkursy były dla mnie motywacją do jeszcze większej pracy nad sobą, do szlifowania swoich umiejętności. Dawały też możliwości poznania innych osób i były swoistą bazą rodzącą nowe przyjaźnie. Często nawet dziś, gdy jestem burmistrzem, spotykam ludzi, z którymi zetknęłam się podczas konkursów i cieszę się, jak możemy powspominać i o dziwo… wielu mnie pamięta. To sprawia ogromną radość.
4.Jak wspomina Pani swoją klasę?
Moja klasa składała się z wielu indywidualności, więc czasami było trudno o wspólne działanie lub consensus, ale do dziś przyjaźnię się z wieloma moimi koleżankami lub kolegami. Moja koleżanka z ławy szkolnej do dziś szyje wiele moich sukienek (jest świetną krawcową!) i szyła też jedną z moich kreacji ślubnych. Wielu z moich kolegów przejęło gospodarstwa rolne po swoich rodzicach i dziś są chlubą naszej gminy. Mam z nimi świetny kontakt, bo często też reprezentują naszą gminę na różnych wystawach i konkursach rolniczych.
5.Czy zawód nauczyciela to Pani wymarzony zawód?
Kiedy miałam pięć lat (tak wspominają moi kochani rodzice) poprosiłam, by gwiazdor przyniósł mi pod choinkę wymarzoną przeze mnie tablicę. I tak się stało. Byłam przeszczęśliwa. A moimi pierwszymi uczniami były moje lalki i misie. Uwielbiałam je uczyć i cieszyłam się, że zawsze dobrze odpowiadały na moje pytania. A kiedy byłam starsza, uczyłam mojego brata i … byłam surową nauczycielką :-)
6.Gdzie rozpoczęła Pani swoją pierwszą pracę?
Po studiach moją pierwszą pracę rozpoczęłam …. w Szkole Podstawowej w Falmierowie. Zaproponowała mi ją ówczesna dyrektor szkoły pani Elżbieta Kirschenstein. Było to dla mnie wielkie przeżycie wrócić po latach do szkoły, w której odkrywałam siebie i zdobywałam wiedzę. Wspominam ten czas ze wzruszeniem, bo choć nie było łatwo – brakowało pomocy dydaktycznych, nie było komputerów i nawet maszyny do pisania, a sprawdziany powielało się przez kalkę, to uczniowie wynagradzali mi wszelkie trudy dobrymi stopniami i zaangażowaniem w nauce. Dodam, że byłam wymagającą panią od polskiego.
7. W jakich szkołach Pani uczyła?
Kiedy w roku 1999 reforma oświatowa wprowadziła gimnazja, dyrektor nowo tworzonego Gimnazjum w Wyrzysku pan Zdzisław Seroka zaproponował mi pracę nauczycielki języka polskiego. Podjęłam ją z wielkimi obawami, bo tworzyć swój nowy warsztat pracy to nie lada wyzwanie. Ale i tu, w Wyrzysku, spotkałam wspaniałych nauczycieli z pasją, którzy chcieli, podobnie jak ja, stworzyć nową jakość w oświacie. Marzyliśmy, by gimnazjum było wyróżniającą się w szkołą w powiecie, i tak się w ciągu lat stało. Z czego jestem ogromnie dumna! Miałam też to szczęście, że w klasach, w których uczyłam, znaleźli się młodzi ludzie, którzy byli ciekawi świata i chcieli się uczyć. Oni dodawali mi skrzydeł. Nie tylko poświęciłam się nauczaniu, ale także mojej pasji – teatrowi. Stworzyliśmy grupę teatralną, która z powodzeniem brała udział w wielu przeglądach i konkursach. Miałam też laureatów wielu konkursów literackich i recytatorskich. Czas pracy w gimnazjum, to nie był czas stracony.
8.Wiemy że była Pani dyrektorem szkoły. Czy to trudna funkcja?
Oj, dużo o mnie wiecie … W roku 2007 wzięłam udział w konkursie na dyrektora Szkoły Podstawowej w Wyrzysku. Konkurs ten wygrałam. Cieszyłam się, że teraz w większym stopniu będę miała wpływ na funkcjonowanie szkoły, bo to ode mnie w dużej mierze będzie zależało, jak szkoła będzie działać i jak się w niej będą czuli uczniowie. Myślę, że w ciągu siedmiu lat udało mi się stworzyć szkołę otwartą na ucznia, rodzica i środowisko. Chciałam, by uczniowie czuli się w niej dobrze i bezpiecznie, by chętnie do niej przychodzili. W realizacji moich marzeń pomagali mi nauczyciele, którzy tak jak ja „czuli” misję i chcieli, by szkoła była dla uczniów drugim domem i, oczywiście, była szkołą z klasą.
9. Dlaczego zdecydowała się Pani zostać burmistrzem?
Myślę, że dlatego, by znów coś zmieniać. Czasami jest tak, że człowiek podejmuje decyzje, bo wie, że jeżeli tego nie zrobi, to, będzie żałował, że straci szansę na danie z siebie ludziom, tego co ma najlepszego: chęci działania, tworzenia, budowania, zmieniania świata… Tak było w moim przypadku. Chciałam działać dla szerszej grupy ludzi, oddać im swoją wiedzę i zaangażowanie. Lubię mieć wpływ na zmiany … a nasza gmina ich potrzebowała. Chciałam, by szaro-bure miasto stało się piękne i kolorowe, by ludzie mieli możliwość odpoczynku w zadbanym parku, by w mieście były miejsca do wypoczynku i spaceru, by starsi ludzie mogli na ławeczce przysiąść i popatrzeć, jak na stawie pływają kaczki i łabędzie… Od trzech lat, odkąd jestem burmistrzem, pięknieją też nasze wsie, odnawiamy świetlice wiejskie, tworzymy place zabaw, budujemy drogi i chodniki. A to co najbardziej mnie cieszy, to fakt, że ludzie zaczynają działać na rzecz swoich środowisk. Organizują liczne spotkania integracyjne i tworzą coraz piękniejszą przestrzeń, w której mieszkają. Bardzo mnie cieszy możliwość, jaką mi dali ludzie, wybierając mnie na burmistrza, tworzenia lepszej dla nas wszystkich przyszłości i mam nadzieję, że nie zawiodłam ich zaufania i spełniam ich oczekiwania. Tak bardzo pragnę, by byli ze mnie zadowoleni. I tak na koniec, chciałabym podkreślić, że nie jest ważne, gdzie się człowiek rodzi, z jakiej rodziny pochodzi i z jak dużej miejscowości, ważne, by postawił na wiedzę i kochał ludzi. Wtedy można spełnić każde marzenie.